[810]. Żałosna nowinka, Freud i czopki. No i jeszcze…

Zdarza Wam się palić? Albo być namawianą/ namawianym? Czy słyszycie: ze mną nie zapalisz? Czy proponujesz komuś dymka? Taaak, będzie o tytoniu. Obiecuję: krótko.

Przykładowo: Iain Menzies Banks zaliczał tytoń do jednych z żałosnych narkotyków, które kiedykolwiek wynaleziono. Nie ma on nic do zaoferowania prócz uzależnienia i powolnej śmierci, według Banksa, oczywiście, i według mnie, artykuł ten nie jest zachętą do palenia, ani też usprawiedliwieniem tegoż procederu. Tytoń, niezależnie od wskazania, co ma tonąć (co ma wisieć nie utonie, powiedz to zdanie kobietom, które zostały uznane za czarownice, spokojnie teraz i tak Cię nie usłyszą… ) nikotyna niekorzystnie wpływa na stan zdrowia. Chociaż subiektywnie wolałabym by nie zażywał jej nikt, palenie tytoniu mnie nie dziwi, zwłaszcza w dawnych czasach, albo dawnych mniej.

Przykład drugi z brzegu: Król Jakub I uznawał tytoń jako żałosną nowinkę. W traktacie pod tytułem Replika dla tytoniu pisał wprost palenie jako zwyczaj wstrętny dla oka, niewiasty. dla nosa, drażniący dla mózgu, niebezpieczny dla płuc, i z uwagi na czarny smrodliwy dym przypominający przerażające styksowe opary, wydobywające się z bezdennej otchłani. Zwłaszcza dla nosa, jak niebawem się przekonamy, nie należy go wtykać tam gdzie nie trzeba (albo tam, gdzie może zobaczyć go Jakub). Co nie przeszkodziło królowi wkrótce po wydaniu traktatu obłożyć wysokim podatkiem ów tytoń oczywiście. Wszak, już kiedyś ustalono, że: Pecunia non olet. Nawet te puszczane z dymem, albo nim zaledwie okadzone. A, że był to interes dochodowy (nie mylić z odchodami)… Niektóre untensylia to relikt przeszłości ze świecą szukać człowieka, który nie zna kształtu fajki.

Dawniej używane parafernalia, poszły nie tyle z dymem, chociaż, nie, można napisać, że ulotniły się wraz z dymem zapomnienia, albo taki oto dym je spowił to z pewnością, palenie (nie palenie czarownic) ale tytoniu postrzeganie niegdyś z rytuałem, a nie z dymkiem pośpiesznie, niezgrabnie popalanym tu i ówdzie jak to ma miejsce teraz. Na szczęście, coraz to modniejsze staje się niepalenie, a kupowanie papierosów, przynależy do ludzi starszych wiekiem wiem, wiem czterdziestolatkowie i czterdziestolatki mieli by/ miały by prawo się na mnie obrazić do zaliczenia w poczet osób starszych, niemniej, osoby starsze niż te czterdzieści plus mają szansę pamiętać, że bywało, tak, że w Polsce paliło się wszędzie, wsiadając do autobusu, częstokroć czyniły tak lekarze i lekarki, i osoby wykonywujące inne zawody, czyniono tak bez żenady i nie doznając zawodu. To obecnie palenie jest wyrazem niezdrowego stylu życia, a i skutecznego jego skracania telomerów, już teraz nikogo nie trzeba przekonywać, że nikotyzowanie siebie i otoczenia nie sprzyja zdrowiu tak samo jak inhalowanie się dymem papierosowym.

Nie, dzisiaj, na szczęście- staje się to passe, chociaż nie tak szybko jakbyśmy chciały/ chcieli, my osoby niepalące. Kto pamięta stojaki na fajki? A cygarniczki i gilotynki do nich? A bondażurki? Nargile? Noszenie fezu? Tak wiem, chociaż fajka jest kojarzona, i wiadomo, że to nie to samo co papieros, chociaż i tu, i tu pali się tytoń i mamy uzależnienie od nikotyny, to dla posiadaczek i posiadaczy fajek (nie biernych, a czynnych) czas mija wolniej. Nie odmierza się go w sekundach, nie odlicza od do wyczekując niecierpliwie przerwy.

Palenie było wyrazem rytuału jakbym mogła napisać używając dzisiejszego języka pewnej rutyny, wyznaczeniem pewnego uczestnictwa, w kulturze, czy społeczeństwie no przynajmniej do czasu… Ale do ucinania nosów i tortur jeszcze wrócę. Freud, który sam bardzo lubił kokainę (za czasów kiedy marzyła mu się kariera lekarza, a konkretnie, okulisty- dopiero potem zaczął sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga, i gdzie sięgać nie powinien) i chętnie z nią eksperymentował bardzo często w późniejszych latach pozował z fajką. Tak, tak nie omieszkam napisać, że zmarł w męczarniach na raka krtani. Szkoda, że siebie sam nie zdiagnozował co znaczy uporczywe i nawykowe sięganie po fajkę, albo ktoś z jego kręgu wielbicieli, wyznawców, czy chociażby współpracowniczek czy współpracowników tego nie uczynił. No, ale psychoanaliza, za czasów Freuda nie jest nauką, nie można jej ani obalić, ani potwierdzić. Tak paleniu przypisywał wiele rzeczy, i nie dziwi fakt, że to były kwestie bardzo pozytywne! A jakżeby inaczej, jeśli gość nie ruszał się bez cygara, a i żaden akt stwórczy w jego wykonaniu nie mógł obejść się bez dymu tytoniowego, był w nim skąpany. Palenie tytoniu uznawał za formę buntu, wyraz dzikości, ekspresję nic tylko brać i się zaciągać- no przynajmniej zdaniem pana F. Odkładając na półkę dyskusje o jakości ruchu stworzonego przez Sigmunta, a wracając do fajek jak to jak mawiał Mark Twain: to łatwe rzucić palenie, robiłem to już tysiące razy.

Rozbudowane rytuały wokół palenia, Casanova podczas swojej podróży do Turcji odbywa ciekawą rozmowę na temat pokrewny, czyli jak puszczać z dymem majątek, i jakie to przyziemne, przyjemne, obserwować ów, wydobywający się z fajki dym w półmroku. W krajach rozwijających się palenie jednak pozostaje na względnie stałym poziomie, porównując do spadku w krajach rozwiniętych (dla przykładu od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w Wielkiej Brytanii palenie traci na wartości, procent ludzi podejmujący tę aktywność sukcesywnie się zmniejsza). Palenie koreluje z niższym poziomem subiektywnie odczuwanej przyjemności, oraz z niższym statusem socjo-ekonomicznym i niższą jakością życia. Jeszcze w latach pięćdziesiątych, ba sześćdziesiątych i dalszych (ubiegłego wieku) było to kulturowo zgoła odmiennie postrzegane jako wyraz dorosłości, nobilitacji, męskości i odwagi, a dzisiaj? Rozumiane jako kompensacja pewnego rodzaju niepewności. Co mam na myśli pisząc względnie stały poziom? Powołując się na Raport pt. Postawy Polaków wobec palenia tytoniu opublikowanym prawie cztery lata temu (W dwa tysiące dziewiętnastym roku) do nałogowego (codziennego) palenia przyznaje się ponad jedna piąta Polaków21%. Jest to wynik mniejszy niż w poprzednim badaniu, przeprowadzonym w 2017 roku, wówczas wynosił on 24%.

Nadal dużo.

Upraszczając sprawę nikotyna stymuluje wydzielanie się dopaminy w mózgu. Uzależnia silniej niż metadon. Jacqes Nicot. Znasz? Kojarzysz imię i nazwisko? Na pewno się nigdy nie spotkaliście, to jasne, trudno spotkać francuskiego dyplomatę, zwłaszcza, tego, konkretnego, który żył… W szesnastym wieku. To on miał wprowadzić na swój rodzimy rynek tę substancję, której nazwę wywodzi się właśnie od jego nazwiska. I podaje się nawet konkretny rok, w którym miało się to wszystko zadziać, tysiąc pięćset sześćdziesiąty. Chociaż pierwszy raz w Europie substancja o, której mowa miała się pojawić na terenie Hiszpanii. No, to oczywiście upraszczając, Hiszpańscy najeźccy po prostu wzięli sobie bez pytania podczas gdy krwawo najechali Amerykę, to właśnie rdzenni mieszkańcy i mieszkanki tego kraju uprawiali tytoń, zanim pojawił się w szesnastym wieku na terenie Hiszpanii eksportowany również bez pozwolenia. Nie tylko się go paliło, czy przeżuwało liście, ale także piło wywar z przywar, wróć, wywar na bazie tytoniu, a nawet wsadzano sobie go w dupę, słowem: -Czapki z głów- czapki jak czapki… A ja tu o czopkach. Zarówno Aztekowie jak i Majowie używali tytoniu już około pierwszego wieku przed naszą erą. Było to związane nie tylko z przyjemnościami dnia codziennego ale również oddawaniem czci bogom, inna rzecz, że służy od dawien dawna do działań rytualnych nie tylko do oddawania czci bogu, czy bogom (Bogu/Bogom) kontaktu z siłami uznawanymi za wyższe, czy wygnaniu złych duchów z człowieka ale też czopki na bazie nikotyny nie były niczym specjalnym bo tytoniu używano przede wszystkim nie tylko jako niezbędnego składnika leczącego, ale także już na etapie stawiania diagnoz Prawdopodobnie do drugiego tysiąclecia przed naszą erą, tytoń był głównie zaparzany, tarty na papkę, czy żuty i oczywiście, palony jak kadzidło, To z języka Majów zapożyczyliśmy słowo cygaro (sik`ar oznaczało nic innego jak oddawanie się czynności palenia tytoniu). Podobnież w pierwszych stuleciach naszej ery, Majowie lub Aztekowie rozprowadzali tytoń, miał on być towarem handlowym i w taki oto sposób trafić na tereny Ameryki Północnej. W imperium Azteków palono papierosy trzcinowe. Cienką rurkę trzciny wypełniano rozdrobnionym tytoniem; niektóre osoby, zajmujące się historią tytoniu są przekonane, że z takiego typu papierosa wyewoluowała znana nam fajka ale teoria ta nie jest potwierdzona przeczy temu fakt, że wspominany przeze mnie typ papierosa występował lokalnie istniały różnego rodzaju papierosy, a o mnogości form tytoniu wspominałam. Jako towar był drogi, przekazywany na północ, początkowo w dorzecze Missisipi, skąd rozprowadzany był dalej trudniły się tym ludy koczownicze. To rdzennym mieszkańcom Ameryki Północnej przypisuje się wynalezienie fajki, może tak było bardziej ekonomicznie? Cygara gorzej znosiły trudy podróży? A dziko rosnący tytoń łatwiej było przechowywać pod postacią suszonych wiórów do tego zajmował mniej miejsca, a nie był to towar tani, można było go i przewieźć więcej.

Papież Innocenty XII nałożył ekskomunikę na palaczki i palaczy inni władcy stosowali tortury, nie certoląc się nie kończąc na przekuwaniu nosa w taki sposób, że nie był on zdolny do niczego, nie rzadko można było wąchać kwiatki od dołu, ale tylko metaforycznie, zaś człek został wymeldowany z tego świata praktycznie, niezależnie od tego, jakie tortury zastosowano, a ich wachlarz był szeroki. Nie tylko na terenie Persji, czy Rosji osoby puszczające dymka puszczano z dymem, albo ścinano im głowy, ale nie żeby tak od razu… Michał Romanow zadekretował, że każda osoba, którą przyłapie się na paleniu zostanie poddana torturom, ale tylko do czasu gdy podzieli się informacjami, od kogo miała tytoń, potem puści się takich delikwentów, delikwentki wolno, no nie licząc utraty nosów, czy też krwi i innych szkód, tak miano „ćwiczyć” daną osobę by ta straciła nie tylko narząd powonienia, ale także, a może przede wszystkim? (Nie żeby to co mamy między uszami było nie ważne!) swoje ja. Na terenie niektórych landów niemieckich do lat dziewięćdziesiątych siedemnastego wieku za palenie tytoniu można było stracić życie. Nie rzadko też inhalowano noworodki dymem papierosowym. tak by zyskały odporność, czy wyleczyć z problemów z płucami… Ot, taka breweria. A miało być krótko..

Ech, idę się napić. Wody, wody przez o! O, czas nawodnić organizm.

*Obraz wykorzystany w tekście [Nighthawks, Edward Hopper, painting at The Art Institute of Chicago, źródło obrazu]. Licencja bezpłatna, darmowa.

10 myśli na temat “[810]. Żałosna nowinka, Freud i czopki. No i jeszcze…

      1. @Starszy Wajchowy i @Salmiaki: Dlatego uważam, że społecznie/ kulturowo papierosy są bardziej akceptowane społecznie niż picie alkoholu. Palenie jako wyraz emancypacji i dorosłości? Przynajmniej do niedawna.

        Polubienie

  1. Pisałem to już w różnych miejscach wiele, wiele razy, ale napiszę jeszcze raz: nigdy, przenigdy nie będę w stanie zrozumieć ludzi wdychających na własne życzenie (i na ogół za własne ciężko zarobione pieniądze) cokolwiek innego niż mieszankę 21% tlenu z 78% azotu.

    Człowieki so gupie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Co do mnie widzę jakąś perspektywę, odpowiedź: dlaczego? Zwłaszcza w dawniej, ale teraz? Owo „teraz”, to dekada. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie popieram, i tak jak piszesz, to niejednokrotnie ciężko zarobione pieniądze i szkoda na (nie tylko) własnym zdrowiu.

      Polubione przez 1 osoba

  2. O namawianiu do palenia nie słyszałam.
    Sama nigdy nie sięgnęłam po papierosy, może dlatego, że w domu rodzinnym wszyscy palili, a zapachy w domu palaczy nie należą do ulubionych.
    Jak trudno z tym zerwać, widzę po bracie, który próbował wiele razy, ale nałóg okazuje się silniejszy…

    Polubienie

Zapraszam do dyskusji :):

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s