81. Czas relaksu, czyli o lekturze lekkiej łatwej i przyjemnej.

Rembrandt, malarz duszy zmarł w biedzie, chociaż nic takiego obrotu spraw nie zapowiadało. Kafka choć był duszą towarzystwa, uważany za ponuraka zanurzonego w łóżku i myślach,trudno o większą omyłkę, fakt, że pracował jako urzędnik,jest powszechnie znany i powtarzany jak mantra,  jak Proust mieszkał z rodzicami. Ten ostatni nie pracował w ogóle, ten pierwszy dla kobiety zdecydował się wreszcie wyprowadzić rezygnując z masła i wygód, cierpiąc głód. Nic ich nie łączyło. Punktów stycznych brak. Gdyby nie kolega Józefa, a w zasadzie jego nieposłuszeństwo, nigdy nie mielibyśmy szansy przeczytać pierwszego zdania Procesu. A uczennice i uczniowie mogliby odetchnąć z ulgą, bo nie słyszeliby znanego pytania, w sfatygowanym już kontekście. Co Autor miał na myśli? Jak coś na myśli miał to strzepnął. Potrząchał dla higieny myślenia, resztę można wyczytać. Zaś, ta historia się nie wydarzyła, i miejmy nadzieję, nie wydarzy nigdy. Chyba, że…

 Nie było ani jej, ani jego, ani ich, ich też nie było. Choć fakty, daty podróże, i ośrodek w Zielonej Górze, z tajnym oddziałem Pers „Z” Zamki i słynna maszyna RybaMiech Miecz.to prawda, Jorg i Anna Maria, i jej ścięta riposta i ich miłość nigdy nie istnieli, a historię osnutą na faktach zaprezentował piękniście Pan, który umiejętnie tańczy od lat z muzą Herodota.  Twierdza Szyfrów, to nie tylko książka po którą z przyjemnością sięgną entuzjastki i entuzjaści talentu Bogusława Wołoszańskiego, który powraca ze swoimi Sensacjami… do telewizji publicznej,  ale także osoby, które chcą odpocząć przy książce, miłej dla ucha (audiobook wyśmienicie zrealizowany! W takiej wersji właśnie polecam). Postaci realne, mieszają się z tymi, które ożywia tylko nasza wyobraźnia, sposoby działania wywiadów, pewnie są podobne. Gdy szukasz relaksu z książką, która sama się czyta, to spokojnie lub nie, możesz sięgnąć właśnie po nią. Może zachęci to kogoś do zwiedzenia owianego legendami Zamku Czocha, nie żeby Książ, nie był godny uwagi. Chociaż są intelektualiści, którzy twierdzą, że historia to jedna z nauk najbardziej eufemistycznie pisząc subiektywnych. A książka, wiadomo, jak w przypadku innych, które napisane są przez Profesora napisana z pasją i wiedzą. Gdy chcemy po prostu odpocząć, to idealne rozwiązanie. Można potropić co było faktem, a co fantazją autora… Doskonale nadaje się do środków lokomocji nie tylko miejskiej. Chyba, że wolimy biografię trzech panów wymienionych w pierwszym akapicie?

10 Comments

  1. Nie zawsze to kwestia autora. Czasem potrafi zachwycić dzieło kogoś za kim być może się nie przepada albo – kogo w ogóle się nie zna. Wołoszański to człowiek, dzięki któremu dowiedziałam się zdecydowanie więcej (o ile nie wszystko) niż z lekcji historii. Dziękować należy za powrót. Dziękuję zatem.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kropkowo :-))) oczywiście, że nazwisko to nie wszystko, ba, to, że ktoś napisał dobrą książkę, nakręcił film, namalował obraz etc, m o ż e, ale nie musi budować rodzaj relacji, dać asumpt… ale nie gwarantuje n i c z e g o, nie dlatego by sam/a autor/ka osiadł/a na laurach, ale przede wszystkim dlatego, że sami się zmieniamy. Nie to było przedmiotem mojego, krótkiego wpisu, raczej to, że można przeczytać coś lekkiego, posłuchać, z przyjemnością. 🙂

      Polubienie

  2. Proust natomiast, pisał z wielką przyjemnością, niebagatelną rolę w tej przyjemności, przelewania na papier wspomnień i imaginacji odgrywała chmurka dymu ze spalanego wysuszonego soku z zielonych maków lekarskich, budził się wieczorem siadał do pisania, odizolowany o realnego świata, bardziej rzeczywisty i zapewne mniej bolesny był ten poszukiwany, a utracony czas…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dopiero zauważyłam Twój komentarz.:( Masz na myśli to, że Proust był uzależniony? Ot, tym pianiu u Prousta toż to dopiero była pożywka dla legend. Nie był aż tak odizolowany, nie licząc oczywiście wojny i końcowej pracy nad powieścią, wieści o izolowaniu się są grubo przesadzone. Pozdrawiam,

      Polubienie

  3. Jeśli chodzi o historię, od zawsze wolałem starożytność i sredniowiecze. Współczesność (tak gdzieś od końca epoki napoleońskiej) jakoś mniej do mnie przemawiała. A obie wojny światowe to już była katorga i nuda do potęgi n-tej…

    Wołoszańskiego wszakże pamiętam jeszcze z lat dziecinnych, kiedy tak bardzo nie nadużywał tak bardzo srebrnej farby do włosów 😉 Sympatyczny facet o ogromnej wiedzy. Gdyby to On uczył historii XX wieku w szkole, byłoby duuużo ciekawiej.

    Widzę, że masz nową szatę graficzną. Równie elegancka, co poprzednia, ale wydaje mi się że ta jest jakby bardziej minilistyczna. Ułatwia to czytanie postów 🙂

    Pozdrawiam!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Do historii podchodzę z dystansem. Nie mam ulubionych epok w tym znaczeniu, o którym piszesz. Dla mnie to nauka- palimpsest. Ad vocem szaty graficznej to poszukuję tej, która najbardziej by mi odpowiadała, na razie nie ma takiej, czcionka tutaj nieodpowiednia, bezszeryf powinien być w tytułach, a szeryfowa w postach, i tytuły nie podkreślane. Ale tak, moim zdaniem i tak bardziej minimalistyczna. 🙂 Pozdrawiam,

      Polubienie

      1. Na szatę graficzną nigdy nie patrzyłem pod kątem „technicznym”, tak jak Ty tu opisujesz. Kierowałem się zawsze tym, aby pasowała do ogólnego klimatu, a najlepiej coś do niego wnosiła…no i żeby nie utrudniała czytania i komentowania.

        Polubione przez 1 osoba

        1. Dla mnie osobiście patrzenie pod kontem technicznym ma bardzo duże znaczenie i nierozerwalnie związany jest z estetyką, I klimatem, o którym piszesz, ale oczywiście możesz mieć inne zdanie. 🙂

          Polubienie

          1. To normalne, że każdy patrzy po swojemu. Zastanawia mnie tylko, jak „technika” szaty graficznej ma się do klimatu całego bloga? O klimacie decydują chyba przede wszystkim kolorystyka, tło bloga, nagłówek i to, co jest na blogu napisane. Przynajmniej u mnie zawsze tak było 🙂

            Polubienie

  4. Odpowiadając na Twoje pytanie, na klimat bloga, składa się wszystko to, o czym piszesz, np czcionka bezszeryfowa w tytułach pozwala oczom odpocząć (krój czcionki) i bez podkreślenia tytułów (koszmarny nawyk) rozróżnić tytuł. Blog powinno się przede wszystkim dobrze czytać, i tak jeśli chodzi o treść, (szacunek dla odbiorców i odbiorczyń np po przez pisanie bez błędów ortograficznych), ale też układ treści, bez zbędnych elementów, z tłem,- „który nie daje po oczach” etc. I spójność, temat rzeka…:) Dlatego też nie mam zagnieżdżonych komentarzy więcej niż 5. poziomowo, bo „się rozjeżdżają”.

    Polubienie

Zapraszam do dyskusji :):