Humus to nie mus, chociaż zależy jak spojrzeć, albo posmakować. Wdzięczny temat przewodni, dla tych z nas, które, i którzy gustują w ciecierzycach, albo zupełnie nieszczególnie. Temat wdzięczny, nie tylko dla muzyków buszujących w zbożach, w kuchni.
Hummus można zrobić z tego co nam zasmakuje. Ogranicza nas tylko wyobraźnia, i to, co aktualnie mamy w lodówce. Na początek przyprażyłam pestki dyni, i dwa średnie ząbki czosnku, które następnie zblędowałam.
Pisałam już wcześniej, że wolę sama przygotować ciecierzycę, którą można kupić już w słoikach, czy puszkach, ale często są tam dodatki, takie jak cukier, albo inne, które zmieniają smak, a to mi nie odpowiada, i rzeczywiście czyni różnicę, aczkolwiek, to ja, nie musisz moczyć cieciorki, możesz kupić gotową. Wspominałam też, że mam bardzo kiepski blender. A że byłam ostatnio bardzo zajęta, namoczyłam ciecierzycę na dwadzieścia cztery godziny, zamiast ośmiu, tak oczywiście, że wcześniej ją opłukałam, chociaż nie była z puszki, jak również, że wodę ową zmieniałam, co faktu nie zmienia, że owa zażywała kąpieli dobę. Żeby ją zmiękczyć, to mogłam dodać sody zarówno do tegoż procesu jak i do gotowania. Wstawiłam na ogień na sześćdziesiąt minut, pod przykryciem, to znaczy uchyliłam znacznie przykrywkę, pokrywkę, tak by ciecierzyca nie nabrała ochoty na spacer ale dopiero w połowie czasu gotowania, pewnie gdybym się nie zagapiła, to czas ciecierzycy na ogniu uległby skróceniu… Chodzi o to by była miękka, tak by móc ją bez problemu, i ćwiczeń kulturystycznych na siłowni rozgnieść pomiędzy dwoma palcami. Jeśli chcemy możemy w trakcie gotowania dodać niektóre przyprawy np. pieprz (nie sól, która sprawia, że cieciorka twardnieje podczas gotowania) liść laurowy, który ładnie pachnie, nie wpływa na smak, a ułatwia trawienie potrawy- nie rozkruszać go bo można się potem zakrztusić.
Odlałam trochę wody z gotowania. Następnie zostawiłam do ostygnięcia ciecierzycę. Wsypawszy ją blendera, dodałam pastę sezamową, ulubione przyprawy, z dużą ilością pieprzu, kminu rzymskiego, dodatku wody, w której się gotowała- to pozwoli na poluzowanie struktury hummusu, ale nie dajemy jej dużo, jeszcze sok z cytryny, ząbki czosnku, goździki, przyprażone ziarna kardamonu, i kolendry, które uprzednio zmieniłam, tylko czosnek był drobno pokrojony, ale on został zmielony na początku z uprażonymi ziarnami dyni. Zmieliwszy to wszystko gdy już się połączyły składniki, osoliłam, dodałam pokrojoną cebulę. Jeszcze raz, króciutko uruchomiłam blender i podałam do miseczki, na wierzch dodałam pokrojone oliwki i polałam oliwą. Szybko, bez ekwilibrystyki, smacznie, taniej, niźliby kupić gotowy. Jeśli chciałabym zrobić sos to makaronu na bazie hummusu to bez musu bym mogła dodać więcej wody. Nie, żeby lać wodę, to bez potrzeby, dlatego kończę już ten przepis.
Tak naprawdę można zrobić humus z buraka, pomidorów suszonych, bądź nie, ze słonecznikiem dodać także paprykę zwykłą, czy chili, albo w postaci przyprawy wędzonej. Ważne by nie dodawać w trakcie łączenia składników w blenderze oliwy (albo dodać jej bardzo mało), bo to ona zagęści nam całe towarzystwo i składniki się nie połączą, a cały proces będzie bardziej uciążliwy dla urządzenia, którym dysponujemy. Możemy zauważyć, że jeśli wykładamy hummus na miseczki to gdy on jest on jeszcze ciepły, to jego konsystencja będzie bardziej lejąca się, niż wtedy gdy ostygnie. Możemy podawać z pieczywkiem lub warzywkami. Przechowywać w lodówce przez kilka dni. Gdy znudzi nam się oryginalny przepis to zamiast ciecierzycy, której możemy mieć po kokardy możemy użyć fasoli na przykład polskiego pięknego jasia. I zamiast humusu bez musu mamy pastę z fasoli. Dodałam oliwę z oliwek, bo ją akurat miałam, ale gdybym miała zimnostłoczony olej 🙂 ze słonecznika, czy rzepaku lub lniany, nie wahałabym się go użyć. Też by spełnił swoje zadanie. Na wierzch mogę przpruszyć natką pietruszki, czy kolendry, albo przyozdobić pestkami dyni uprażonymi, ale ponieważ teraz nie mogę jeść ziaren, to przyozdobiłam oliwkami, aby wydobyć więcej soku z cytryny warto ją poturlać po blacie pod ciężarem swoich dłoni. a sok wyciskać do blendera przez palce, wtedy zatrzymamy pestki, czyż przygotowanie takiego hummusu to nie pestka? I jest smaczniej!
PS. Konsystencja zależy od naszego upodobania, jeśli lubimy grubą teksturę to blendujemy, przez krótki czas na pulsacyjnych obrotach. Jeśli jednak chcecie by miał konsystencję lejącą się tak jak zalecają w Izraelu, to małym strumyczkiem, albo po łyżce dodajemy lodowatej (to ważne) wody, bardzo mało, i blendujemy. Jeśli chodzi o tachinę warto z jej zawartością po prostu eksperymentować jedni mówią pół na pół z ciecierzycą, inni jedna trzecia w odniesieniu do cieciorki…
#smacznieby5000lib!
Dużo roboty. Mam nadzieję, że warto…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To tylko dużo pisania… Namaczasz ciecierzycę dodajesz tahini ulubione przyprawy, czosnek, ulubione warzywa, albo te, które akurat masz w lodówce, blendujesz na ulubioną konsystencję, dodajesz trochę wody, soku z cytryny, oleju. I gotowe! Warto, moim zdaniem tak. Wolę taki niż kupiony, i wiem, co jem. :-)/
PolubieniePolubienie