
Jak często przychodzi mi ocenianie innych, wkładanie ich w kategorie, które dla mnie są wygodne? I jasne. Oczywiste. I jak szybko to robię? Jak często dostrzegam, to, że ludzie się zmieniają? Tak, nie chodzi o to, że gorzknieją, ale, że chcą i to robią, zmieniają chcąc i robiąc to, pielęgnować dobre cechy i wykazywać się takimi zrachowaniami. A jak często i z rozmysłem robię tak, że nie chcę tego dostrzec? Jak często jestem przekonana, że ich znam? Tak n a p r a w d ę. Czy i w jakim zakresie łatwo mi posiadaną wiedzę zaktualizować? Jak często przyzwalam ludziom na popełnianie błędów. I jak często pomagam błędy naprawiać? Zamiast dawać dobre rady, albo oceniać. Czy pochodzić w ich butach, płaszczach, okularach.
Czy rzeczywiście nie czynię Bliźniemu/ Bliźniej to, co Jemu/ Jej nie jest miłe? Zawłaszcza jeśli jestem pewny, pewna, czy moje opinie, nie są kategoryczne, a może jednak tak? Czy potrafię scalać, to co rozłączone? Budować mosty zamiast je palić, a może od przerzucenia kładek warto zacząć? Ruszyć z miejsca. Tego, w którym jest mi tak wygodnie. Czy tworzę dobro? Czy tworzę dobro wtedy, kiedy jest mi wygodnie? I dlaczego to robię?
Z tymi Cię zostawiam, jeśli oczywiście chcesz.