Tak, będę apelować do Ciebie,tak do Ciebie, która/ który czytasz ten tekst #zostańwdomu, jeśli naprawdę, ale to naprawdę, ale naprawdę,naprawdę nie musisz wyjść. I nie nie chodzi (sic!) o to,by szukać wytrychu, możliwości, szczelinki przez który można się wydostać. Uratuj świat,siedząc w domu, bynajmniej, nie na czterech literach. Zminimalizuj, możliwość transmisji wirusa przestrzegając zaleceń. Proszę dla Ciebie, dla Siebie, dla Naszych Bliskich, dla Nieznajomych: #zostańwdomu. Jest to czas pełen wyzwań, tak jest to nowa sytuacja, dla wielu z nas trudna, niespodziewana, i która trwa, będzie trwała, jeszcze nie wiadomo jak długo. A im dłużej, tym będziemy mierzyły i mierzyli się z nią, i może nam być coraz trudniej. Zapraszam Cię do przeczytania tego tekstu dla Siebie, może odnajdziesz coś, co pomoże Tobie, może pewne refleksje, czy postrzeżenia nie będą Ci obce? A może odnajdziesz coś nowego? Coś co będziesz chciał/chciała wypróbować, coś o co będziesz chciał/chciała zapytać? Czymś się podzielić? Emocjami, spostrzeżeniami, refleksjami. Zapraszam.
Zacznijmy od tego, że gromadzą się w nas stadami emocje. One, są. Zawsze. Zawsze, czyli nie tylko teraz, towarzyszą nam nie tylko w wyjątkowych sytuacjach tak spodziewanych jak i nagłych. One są.Są różne, teraz te trudne, bardzo trudne. Jednak proszę zadaj sobie pytanie, gdyby była możliwość, taki pstryczek elektryczek, magiczny guziczek, za którego naciśnięciem wyłączone, zostanie Ci odebrana możliwość odczuwania wszystkich emocji… Jakie to miało by skutki? Dla Ciebie i Osób Towarzyszących? Bliskich? Obcych? Dla społeczeństw? Zastanów się proszę.
Skutki byłyby opłakane. A zaraz, zaraz, nie, przecież nie mogłybyśmy, moglibyśmy opłakiwać skutków, to skąd wiedziałybyśmy/wiedzieli, jak poczułybyśmy, jakie one by były dla nas? Być może to truizm, być może truizm nie jest taki na jaki wygląda, na rzut oka pierwszy? Z tego płyną dwa spostrzeżenia: to: co nam dają emocje? I to, co z nimi robimy, próbując nimi zarządzać (zwróć uwagę słowo) to dwie różne kwestie. Bardzo różne. Mówi się, że emocje w sposób negatywny wpływają na nas, nie- to co z nimi robimy, jak robimy, oddziałuje. To rozróżnienie jest bardzo ważne. Zwróć proszę uwagę, napisałam zarządzać emocjami, to znaczy, mieć je pod kontrolą, tak wszystko chcemy mieć ułożone w szufladkach, na półeczkach, w kartonikach, pudłach, nawet, a może przede wszystkim tych mentalnych, i tak, to też jest potrzebne. Przecież wprowadzenie ładu ma służyć czemuś, w zamyśle: czemuś d o b r e m u. Jak się czujesz w pokoju, który jest posprzątany, czysty, pachnący? Założę się, że dostrzegasz wtedy i światło, i przestrzeń, i… Tak jest, jest duża szansa, że poczujesz się w sposób komfortowy, jeśli nie jest to miejsce sterylne, aż do przesady.
W życiu, które tętni zdarzają się różne sytuacje, również takie jak ta, która zdawało by się jest dosyć odległa od naszego świata, świata, w którym, tak dobrze znamy (nie znamy- poruszamy się bardzo często w strefach komfortu), albo jesteśmy tylko o tym przekonani, że bardzo dobrze wiemy, co, kto, w jaki sposób i kiedy.
O których trudnych, nagłych, można przecież przeczytać np zapoznając się z dziejami cywilizacji, albo wspominając trudne czasy, naprawdę trudne czasy, ale raczej już nie z własnego (na szczęście) doświadczenia oglądając firmy dokumentalne, wywiady, etc. Oglądając z odległości. Bezpiecznej odległości.
Sytuacja jest poważna. Tak. Zwróć proszę uwagę, że dominujące emocje, które współwystępują obecnie to lęk i strach. Warto je rozróżnić. Pierwsza z nich dotyczy kwestii wyobrażonych, ale takich, które nie miały miejsca w rzeczywistości, to nie znaczy, że nasze odczucia należy zdezawuować, czy unieważnić. Lęk konfrontuje nas z sytuacją graniczną, ostateczną, trudną i taką, z którą nie mieliśmy/ miałyśmy do czynienia, nie mamy instrukcji obsługi, a nawet gdybyśmy były/ byli w posiadaniu takowej byłaby ona trudna do zastosowania. Odczuwanie lęku, czy innych emocji -czy stosowanie procedur,przekonanie, że są one pomocne, to właśnie pozwala nam na #zostańwdomu. Odczuwanie strachu natomiast dotyczy realnych wydarzeń,które dzieją się teraz.
Jestem daleka od formowania okrągłych zdań, szybkich „dobrych rad”. Czy mówienia „Wszystko będzie dobrze”. Wiem jednak, że to, co możemy zrobić tu i teraz, tam gdzie aktualnie się znajdujemy ( #zostańwdomu ) to regulować intensywność doświadczanych emocji, a nie im zaprzeczać, albo stosować psychologię stosowaną. Na stopień nasilenia przeżywanych ma również postrzeganie jak bardzo my osobiście jesteśmy narażeni/ narażone na doświadczenie skutków danej sytuacji. I co możemy z tym zrobić.Teraz.
Odczuwanie lęku można postrzegać w ten sposób, że to właśnie on mówi nam, jakie działania prewencyjne podjąć by zminimalizować ryzyko zachorowania (czy już wspominałam o #zostańwdomu?). Najlepiej by były to zachowania racjonalne. Wspominałam, że lęki dotyczą tego, czego nie ma, czyli prawdopodobieństwa, tak więc możemy bać się również oglądu sytuacji, porządku, który nastąpi gdy dana sytuacja ulegnie zmianie. To co możemy zrobić dla Siebie i Bliskich to spojrzeć na przeszłe zdarzenia formujące, w jaki sposób je przeżyliśmy, w jaki sposób zrobić to z pożytkiem dla nas? Co ja osobiście mogę zrobić, nie tylko dla Siebie, by zabezpieczyć swój byt, ale również dla Innych, Bliskich i Dalekich? Co mogę zrobić teraz? Co mogę zrobić teraz? Co mogę zrobić by ta sytuacja, z którą mamy do czynienia teraz służyła dobru, by jej skutki były dobre, by przywrócić ład, i by świat był lepszy? Wiem, to górnolotnie brzmi. Ten tekst, jest też próbą czynienia dobra,właśnie teraz. Chociaż nie wiemy jak to będzie. Co mogę zrobić dla środowiska, w którym żyję?
Możemy odczuwać różne emocje, takie jak smutek, czy złość, np gdy posiadasz wiedzę,że ktoś nie przestrzega zaleceń, dzieje się tak dlatego, że łamie ważne reguły, bo dbamy o wspólne dobro- np wpada na Ciebie w sklepie, nie zachowuje dystansu, czy nie zdecydował/ zdecydowała się pozostać w domu. Dajmy sobie prawo do pobycia z naszymi emocjami, nazwijmy je, odczujmy. Tak to może być trudne, zwłaszcza jeśli nie ma się takiego doświadczenia lub wcześniej nie pozwalał/ pozwalała sobie na odczuwanie emocji. Nie przyklejajmy plasterka na ranę i nie trywializujmy wszystko będzie dobrze. Nie chodzi, o kreślenie czarnych scenariuszy, na każdą z okazji, ale o to, by nie zbywać przeżywanych emocji, zdaniem- wytrychem zaczerpniętych z podręczników pozytywnego myślenia. Tak, chcemy, żeby tak było, ja także tego chcę by wszystko było dobrze, a nawet jak najlepiej.
Daję sobie prawo do odczuwania emocji. To naturalne, że one są. I— uwaga– one będą niezależnie od tego, czy będziesz zaprzeczać, czy je przyjmiesz. Możesz Siebie lub Bliską Ci Osobę zapytać: Co Cię przeraża? Czego się boisz? I nie, nie są to trywialne pytania. Następnie możesz powiedzieć: Co mogę zrobić, by przeżywane emocje nie były dla mnie balastem? Może mogę zrobić coś konkretnego tu i teraz? Dobrze je spisać, zobaczyć i uporządkować: czy to stan realny,czy to obawy, które nie muszą się spełnić? To umożliwi nam spostrzeżenie w szerszej perspektywie, które z zachowań mogę podjąć (tak, tak, #zostańwdomu) tu i teraz? To, że myślę,albo jestem przekonany/ przekonana, że coś się zdarzy, niekoniecznie musi się urzeczywistnić. Podkreślam raz jeszcze, nie, nie chodzi mi o to, by trywializować, odsuwać od siebie rzeczywistość, wręcz przeciwnie, chodzi o to by nie wpadać w ruminajcę. Jedna z prawd o rzeczywistości może zawierać się w zdaniu: Nie możemy wszystkiego przewidzieć. Dlatego sytuacja jest także dlatego trudna, że nie mamy doświadczenia bycia w takiej sytuacji, nie mają tego nasi Bliscy, czy Dalecy (na szczęście), nie wiedziałyśmy/ nie wiedzieliśmy, że coś takiego może w ogóle się zdarzyć, o takich zdarzeniach, co najwyżej dobrze (chociaż nie wiem, czy dobrze, jest tu najwłaściwszym słowem) co najwyżej się czyta- a i to wątpliwe.
Wspomniałam, że lubimy mieć wszystko uporządkowane. I to ma swoją dobrą stronę. Chociaż tak często się podaje to w wątpliwość planowanie jest wskazane, to ono pozwala nam na nie tylko uporządkowanie świata, ale na działanie w nim. Przyjemnie się obudzić w czystej pościeli i pachnącym, wysprzątanym pokoju, prawda? Bez klocków Lego w gratisie pod stopami, w ramach porannego masażu.
To co wyciągam dla siebie, to czego się uczę to , że jest coś takiego jak tolerancja niepewności. Zapytanie siebie na tyle na ile mogę dzisiaj na co realnie mam wpływ, a na co tego wpływu nie posiadam? Nie, nie chodzi mi o to, by scedować odpowiedzialność, nie, wręcz przeciwnie. Może tam gdzie myślę, że wpływu nie posiadam realnie go mam, tylko tego nie dostrzegam?
Co mogę zrobić dla Siebie, żeby poziom lęku obniżyć? Co mogę zrobić teraz? Uporządkować myślenie. Wyłączyć stały dostęp do mediów. Wprowadzić rytuały, które wzmacniają. Rozmawiajmy, z Rodziną, jeśli jest daleko to są telefony, komunikatory, skorzystajmy z nich. Łączę się z tymi z Was, którzy są sami, i z tymi z Was, którzy nagle są z Rodziną i Bliskimi, to dwie różne sytuacje. Do tego aspektu jeszcze wrócę. Planujmy swoje działania, dotyczące rytmu dnia, nawet jeśli wcześniej tego nie robiłyśmy/ nie robiliśmy może to jest okazja żeby zacząć? Znajdźmy czas dla Siebie, dla Siebie, np próbujmy się zrelaksować, zadbajmy o jakość snu. Jeśli ktoś/ ktosia stosuje treningi relaksacyjne, czy medytuje, to niech tego nie zawiesza, choć może to być trudniejsze. Jeśli codziennie chodziłaś/ chodziłeś na spacery staraj się zamienić, zmodyfikować to zachowanie.
Często słyszę, że to czas dla Rodziny i Biskich, i Dalekich, i tych, o których zapomnieliśmy w zabieganiu. I tak jest niewątpliwie. Ten czas, jak każdy inny jest dla Rodziny i dla Nas. Dla relacji z Drugim Człowiekiem jak również dla Relacji Bycia Przy Sobie ze Sobą. I dla Czasu dla Siebie. Swoich emocji, ciała, rozwoju intelektualnego i emocjonalnego, dla Dobrostanu.I dla zwykłego lenistwa, tak lenistwa, tyle, że w odpowiednich dawkach. I tu chciałabym zaznaczyć jedną rzecz: z jednej strony słyszę, że nagle zrobiła się przestrzeń do Bardzo Poważnych Rozmów, i tak może być niewątpliwie, w skutek różnych wydarzeń nachodzi nas refleksja, czy chęć nieodparta do przeprowadzenia takowych. Chcę również powiedzieć, że jeśli nie mamy zawiązanej z kimś relacji wcześniej, to ktoś może nie czuć tak samo jak my, ktoś w ogóle może mieć odrębne zdanie, czucie i przeżywanie. Tak jest to czas sprawdzania jakie mamy relacje, jakiej jakości, i czy one w ogóle są, czy nam się tylko tak wydaje, albo czy jesteśmy zaledwie o tym przekonane/ przekonani. Może to być wiedza trudna do udźwignięcia, może się też okazać, że zachodzi konieczność by na nowo poznać Osoby zarówno Nam Towarzyszące jak i samych Siebie. Nie chodzi o aspekt przeżywania trudnych emocji, nie tylko o ten, ale w ogóle, jeśli żyłyśmy/żyliśmy w biegu, w ustalonym (dawno temu) rytmie, a ten się zmienia, to i my możemy dostrzec, że w pewien sposób nie znaliśmy się, wyryliśmy ścieżki w labiryntach, albo zachowujemy coś w pamięci, co niekoniecznie zachodzi teraz. Jeśli bliska nam osoba wychodziła do pracy, a nagle następuje zmiana dekoracji, to nie tylko okazuje się, że nastaje konieczność stworzenia stanowiska pracy z/domu, ale również wspólnego bycia, działania i poszanowania wspólnej przestrzeni. Jak również wypracowania sobie własnej by poczuć siebie. Niezależnie, czy będzie to rytuał dotyczący ciała, emocji, czy umysłu np by móc się relaksować się, albo medytować, pośpiewać (nawet gdy nie przejawiamy ku temu szczególnego talentu) i niekoniecznie pod prysznicem.
Warto nie tylko postawić sobie pytanie na co mam wpływ? I jaki on ma zakres? Na co wpływu w danej sytuacji nie posiadam. Co mnie martwi? O czym wcześniej wspomniałam, ale także: czy mogę zaakceptować brak kontroli? Jakie są prawdopodobne zachowania? A co rzeczywiście jest? Czy moje informacje, pochodzą z pewnego źródła? Zatrzymajmy się przy tym aspekcie: zachowuj higienę, także, myślenia. Pamiętaj, że jesteśmy racjonalizujący. Popełniamy błędy, także te logiczne, czy logiczno styczne. Jeśli się boimy się w danej sytuacji jest grupa błędów, które możemy popełniać np. błędy interpretacyjne. np efekt myślenia wstecznego, np gdy nie można czegoś przewidzieć, a my twierdzimy inaczej. Jeśli coś się już stało to widzimy to w ciągu przyczynowo- skutkowym, a nie coś, co mogło (a nie musiało) się zdarzyć. Karmimy się niepotwierdzonymi informacjami, dlatego, że łatwo wierzymy w to, co jest zgodne z naszymi zaopatrywaniami, i naszymi emocjami, co rezonuje z naszą sytuacją. Znajdź źródło informacji, rzetelne. Zweryfikuj je. Jeśli z jednego źródła pochodzą dwie sprzeczne informacje, przynajmniej jedna z nich nie jest prawdziwa.
A co zrobić jeśli nadal się martwię? Dać sobie czas. Określony. I najlepiej daną przestrzeń, np krzesełko zmartwień, siadam i martwię się przez czterdzieści minut. Tak z zegarkiem na ręku (albo na ścianie) . Zamknąć owo zamartwianie się w ramach czasowych, najlepiej mieć owe spisane, by zauważyć, czy i w jaki sposób one się zmieniają.Jeśli myśl uporczywa nadal nam towarzyszy warto ją zapisać, o czym wspomniałam, jak również argumenty za i przeciw zaistnieniu danej sytuacji, potem warto taką listę przedyskutować z kimś bliskim,o czym też pisałam, takim,który spojrzy z boku na to, co nam towarzyszy, rzuci nowe światło wyprowadzi myśli z tunelu, w którym się poruszają (nie rzadko z prędkością światła i tabunami, gromadnie). Wyznaczanie sobie zadań, które nie są odtwórcze, ale pozwalają na zaangażowanie i ciała i umysłu-nie chodzi o zaprzeczanie, podkreślam to raz jeszcze. Emocje są, to już ustaliłyśmy i ustaliliśmy. Emocje są zaraźliwe, one rosną, doskonale to widać gdy np towarzyszymy naszym sportowczynią czy sportowcą, którzy walczą o medale, tak jest i tutaj. Warto rozmawiać, warto konfrontować swoje punkty widzenia, co takiego się dzieje, że odczuwam lęk, albo że mój jego poziom jest mniejszy?
Bardzo ważna kwestia: Coś do zrobienia, czyli Obecność, Tak w codziennych sytuacjach, jak i ze Sobą nawzajem. Obecność również dla Siebie i ze Sobą. Nie uciekajmy od emocji, one wrócą. Poczuj je, bądź z nimi. Nazwij je, przeżyj. Pobądźmy z osobami o ograniczonej sprawności, starszych, porozmawiajmy, tak naprawdę, to , że #zostająwdomu, to także może być dla nich o wiele trudniejsze niż dla młodych. Rozmawiajmy z dziećmi, to nie jest tak, że nie wiedzą, co się dzieje. Rozmawiajmy ze sobą nawzajem. Róbmy coś wspólnie. I dajmy sobie czas i przestrzeń by usłyszeć swój głos, także wewnętrzny, może to być bardzo trudne,zwłaszcza, gdy czegoś takiego nie praktykowaliśmy, praktykowałyśmy- dajmy sobie czas, mamy go pod dostatkiem.
I pomagajmy, nie tylko dlatego, ale też, że udzielenie pomocy działa w dwie strony, to nie jest tak, że unieważniam ważności niesienia pomocy. To także zwrócenie oka, zmysłów, uważności ku drugiej osobie. To działanie, które porządkuje, a przecież tak nam tego teraz potrzeba. To także kanalizuje emocje, trwałe emocje czynią nas podatnym na różnego rodzaju infekcje, chociażby. Gdy angażujesz się w pomoc innym towarzysz nową jakość, idziesz w kierunku celu, czynisz świat lepszym, realizujesz i stwarzasz. Bądźmy razem. Tak naprawdę.
Planuj swoje dni. Dajmy sobie czas. Bądźmy wyrozumiali. To nie tylko okrągłe zdania, które zgrabnie wyglądają wygładzone i wygłoszone, a czasem i wygłodniałe. Tak, jest to trudne, zwłaszcza teraz. Nie pozostawajmy sami tańcząc ze swoimi myślami. Bycie ze sobą, to także nie tylko okazja do zacieśnienia związków, to także potencjalne sytuacje konfliktowe, miejmy to na uwadze. Tak naprawdę, żyjmy i #zostańmywdomu.
Życzę Ci spokoju, i życzliwości. Dobrego dnia.
Obecność w czasach odosobnienia.
Porozmawiajmy….
…z dziećmi, ze starszymi, z niesprawnymi…
Dobra rada, ale… moje doświadczenie wskazuje, że te grupy nie czują się swobodnie podczas wirtualnego kontaktu. Jeśli mają do tego techniczne możlliwości.
Odosobnienie…
Najwyzszej klasy specjaliści wciąż przekonują, że odosobnienie zmniejsza mozliwość zarażenia sie od innej osoby.
Hmmm… mnie wydaje się, że to jest oczywiste dla każdej osoby powyżej 5 roku życia.
Natomiast nikt nie wspomina o drugiej stronie tego tunelu: co będzie dla specjalistów i rządzących sygnałem, że izolację ludzi można rozluźnić.
Wygląda na to, że specjaliści są tak zajęci tym przekonywaniem, ze nie mają czasu na takie rozważania.
PolubieniePolubienie
Obecność ważny temat.
Zwróciłeś uwagę na ważny aspekt.
Żeby rozmawiać, także o ważnych, zwłaszcza o ważnych sprawach trzeba mieć przestrzeń, czy to za pomocą komunikatorów, czy twarzą w twarz. Tak jak pisałam, nie każdy musi czuć tak samo, w tym samym czasie, odczuwać potrzebę by rozmawiać na ważkie, czy ważne tematy.
Ważne jest to by być z drugim człowiekiem, być ze sobą i ze sobą nawzajem.
Z drugiej strony, ważne jest także to by pomoc posługiwać się narzędziami cyfrowymi tym osobom, które nie są w tych tematach biegłe.
Możesz napisać więcej o „Natomiast nikt nie wspomina o drugiej stronie tego tunelu: co będzie dla specjalistów i rządzących sygnałem, że izolację ludzi można rozluźnić.
Wygląda na to, że specjaliści są tak zajęci tym przekonywaniem, ze nie mają czasu na takie rozważania”.?
PolubieniePolubienie
„… co będzie dla specjalistów i rządzących sygnałem, że izolację ludzi można rozluźnić”?
No właśnie – co?
Przykłady:
Stały spadek ilości wykrytych przypadków zachorowań przez 27 dni? Zamiast 27 może byc inna liczba.
Ustabilizowanie się stosunku ilości wykrytych przypadków do ilości osób wymagających hospitalizazji na poziomie, powiedzmy – 1 hospitalizacja na 171 przypadków.
A z innej szuflady –
Ogromny szum wokół covidu skutkuje epidemią nievidu.
Nie widać innych chorób a tymczasem od początku tego roku umarło na świecie prawie 16 milionów osób.
W dzienniku słyszałem wiadomość, że znacznie zmniejszyła się ilość zgłoszeń zawałów i udarów. Przyczyna oczywista – nie czuję się aż tak źle a dodzwonić się tak trudno, a zresztą w mediach tyle wiadomości o zapaści w szpitalach.
Rezultat – według lekarzy natychmiastowa pomoc medyczna jest konieczna w takich właśnie przypadkach. Jeśli pomoc nadejdzie szybko to przypadki zostaną najczęściej całkowicie wyleczone. W przeciwnym przypadku konsekwencje będą znacznie gorsze objawy.
I jeszcze jedna szuflada –
Logika sprzed 70 lat – osoba izolowana traci odporność nawet na banalne choroby.
Czy obecni decydenci słyszeli coś takiego?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rozumiem złość, na obecną, trudną sytuację.
Jaką mamy alternatywę? Jakie widzisz rozwiązanie?
Lepiej żeby było mniej sytuacji, w których transmituję się wirusa I to ma zapewnić izolacja, jest gros osób, które jednak chodzą na spacery, robią zakupy itd, więc nie jest to taka 100 %izolacja. Widzimy na przykładzie Włoch, co się dzieje gdy ludzie jej nie przestrzegają.
Z drugiej strony.
Zgadzam się, z Tobą, i sama doskonale o tym wiem, że obecnie inne choroby spychane są na plan dalszy, i zobaczymy jak będzie po tej całej sytuacji. ..
Jakie widzisz wyjście?
Dlatego napisałam o sięganiu do rzetelnych źródeł informacji, sprawdzeniu ich, o nie pompowaniu balonika zbyt szybko. Zobaczeniu sytuacji w kontekstach.
PolubieniePolubienie