(595+5). Grudzień (V).

Kiedy byłam mała, to tak, wierzyłam w świętego Mikołaja. I pamiętam ten czas, który chociaż krótszy, stawał się nadziejny, to znaczy, pełniejszy, o tę nadzieje, które kiełkują dobrocią, uśmiechem i dziecięcą ufnością karmione. Zapach, który się unosił, czy to pomarańcz, czy to ciastem, które rosło w piekarniku. A na opuszkach palców, zeschły klej od lepienia kolorowego łańcucha, na jeszcze wiecznie zielone drzewko.

Przez parę blizn, dorosłam, może nie tyle, że stałam się wyższa. Co to, to nie. Dzisiaj pytam siebie, co mogę zrobić, by tym, z którymi spędzam czas, było milej, cieplej, może spokojniej, jeśli nie radośniej, na co mnie stać, by i sobie dać. Może to być myśl, przekonanie, czas. Kropkę nad (zmarszczką) (dn)i.

Zapraszam do dyskusji :):

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s