Oglądam film, który mnie wzrusza i zastanawia. I w pewien sposób głaszcze poczucie, że można dalej i pięknie. W tym miesiącu jednak na wznak podczytuję sobie pewne kwestie, i cóż, nie zgadzam się z tym co nadgryzam w przelocie, w ciągu przeciągu. Nie sądzę, że literatura ma pierwszeństwo w postrzeganiu, budowaniu, czy – tu najmniej- doświadczaniu świata. Jest pomocna, chociażby jako narzędzie komunikowania się, lecz jednym z, może być, ale wcale nie musi. Nie chodzi by wynosić ją na piedestał. Uszanować to co daje, i to co potrafimy, chcemy wziąć.
Czy Twoim zdaniem, literatura- dzisiaj ma powinności (nie chodzi, że jest konsumowana po/ przy winie- choć i tak być może? Może może.) Jeśli tak to jakie?