Jakby świat skruszył, skurczył się na:tak, by na wznak, na jeden znak zmieścić go na łyżeczce do herbaty gorzkiej,której smak zostaje na wargach zmarszczką jedną drugą, pięćdziesiątą. Starość uśmiecha się refrenem bez powrotów- bez po bez uff. Bez wytchnień wiary. Ślad. Zaschły gdzieś na granicy szkicu, i to nie holenderscy mistrzowie szepczą. Milkną. W zgiełku … Czytaj Dalej [596]. Cug smug.
Miesiąc: Listopad 2019
[595].Grudzień.
Nie zgorzknieje kwiat, który obraca się ku pieszym dniom ostatnio pierwszym pierwszo ostatnim. Kwiat nie Nijak człowiek niedostatki kryjąc po mankietach manier. Zmarszczką rozczepia myśl. Po schodach coraz trudniej skraca się krok, marszczy się rok. Sierp sierpnia tak daleko bliskością mgły, która zasypia skraje, kontury, i krajobrazy. W kieszeniach nosi gałkę muszkietową i bukiety zwiędłe … Czytaj Dalej [595].Grudzień.
[594].Drepcząc moknięciem.
... Tak więc czwartek. Zapraszam do zatrzymania się, lektury.
[585]. Po winności. Powinności.
Oglądam film, który mnie wzrusza i zastanawia. I w pewien sposób głaszcze poczucie, że można dalej i pięknie. W tym miesiącu jednak na wznak podczytuję sobie pewne kwestie, i cóż, nie zgadzam się z tym co nadgryzam w przelocie, w ciągu przeciągu. Nie sądzę, że literatura ma pierwszeństwo w postrzeganiu, budowaniu, czy - tu najmniej- … Czytaj Dalej [585]. Po winności. Powinności.
[584]. Rozmyślanie sabot.
Czasami soboty zdarzają się we wtorki po kolacji. Na strunacji argumentacji, i pomiędzy wierszami zdarzeń zderzeń rozmów marzeń. Spadają w niespiesznej rozmowie, nawet gdy się nie zgagasz zgadzasz. A może właśnie wtedy? Wylewa się kałuża niebieskiej farbki na zmęczone mięśnie. I zapach pomarańczowych słoneczników. Kiedy tworzysz przestrzeń, a nie rozpłaszczasz się na płaszczyźnie, nie chodzi … Czytaj Dalej [584]. Rozmyślanie sabot.
[583]. Klamka.
A jeśli stanowisz się nad stawianiem sensów gęstych wśród jesieni, kołysz się wśród cytatów dni, wśród stawy godzin między ciszami półek i półrozmów. Zamknij oczy, otwórz umysł, choćby uchyl skrzypiące drzwi, choćby chwyć za klamkę, tą, która jeszcze nie zapadła. Między krokiem, a odgłosem kroku. Nie ma ciszy, ale przestrzeń. jest. I oto różnica.
[582].
Kołysze się w łupinie orzecha, który to podłóg woli i potrzeby morze może wziąć na plecy. Zagryza dniem. Popijając prognozą wpatrując się w obraz pewnego holenderskiego mistrza. Bynajmniej, nie rentgenowski. Wołam, wołam za Vincentem co zgubił (buty) farby i myśli, których miał dużo za dużo wiele za niewiele. Nie, nie był to ton butny... Piosenka … Czytaj Dalej [582].
[581]. …(Nie mylić z imieniem sowy).
Dalej, dalej, dalej najkrótsze...
[580]. Surowe piękno.
Łuskam nad ranem nocy nad nocą dnia zdania z egzaminów. Miny z gestów, smaki z zapachów, Pochylam myśli nad geometrią snów słów i ech echolalii. Nieruchomieje, wieje. Wieje wełniając niebo nie bo tak. Wdech.
[579]. Rano…
Rano kiedy zdrapuje z powiek resztki rdzy (zapomnianego snu zapamiętanej pozy niewyschłej prozy). Rano kiedy spoglądam w starość świata. Rano, kiedy składam w w pierwszy łyk kawy zanurzam dłonie w zmęczenie świtu siadam do napoczętych godzin. Wszystko jest jeszcze niemożliwe. Łuskam chwilę z op!Adniętych mielizn pamięci. Dzień cieniorytem rzeźbię pośpiechem znaków ukłutych w zdania zapachów … Czytaj Dalej [579]. Rano…