Nie jest monolitem. Skałą niewzruszoną wysmaganą wiatrem i czasem i zmarszczkami wiatru. Świat pełen jest dźwięków, nie tylko klawiaturowego stukania, natarczywych ścierań nienawarstwiań silni! silnikowo- samochodowych dyskursów przejeżdżających w tę, czy w w tamten stronę, głośniej po deszczu, deszcz u szeleszczu to tu, to tam pogłębiając zieloność, barwność, kroków porozrzucanych na trawie, plaży, asfalcie, wodzie… Jest to od-głos przeczesywania włosów dłonią. Wiatr, struga dźwięków otacza nas, wchłaniamy ją przez skórę, uszy, zmarszczki, oczy. Jest pulsem, znakiem, marszczeniem i gładzeniem. Chodzeniem i staniem. Fakturą nie tylko faktograficzną myśli. Spojrzeniem na obrazy i obrazy flamandzkich mistrzów. Noszeniem cytatów Cummingsa, czy może Baczyńskiego (?) w kieszeniach na nie okazję. Rumieńców pytań, czy łypiącym okiem jezior…Jęzorem rzek, rzekłabym niezliczoności… Niezlicz…
Czasami niegramatycznymi zamarza strachem nagłych nieodwracalności oddechem niebytu. Zwłaszcza tu. żyły tętnice i oddech wprawiając w zdumienie i niemoc, zwężanie się ku kałuży lepkich płytkich mgnień kurczeń. Kruszeń. Zanikań. Zapomnień szturchań. I mglistych niedomagań mgnień. Zamydleń i zmyleń.
Zastanawia mnie czasami ilość uczuć i myśli, które zapadają się w nicość i nie pozostawiają żadnych śladów. Opadają one jak liście na drzewach, ale nie zawsze przetwarzają się w dobroczynny ferment, na którym powstają nowe myśli i uczucia. Jeżeli jednak wszystko, co jest naprawdę przemyślane i naprawdę przeżyte, ma jakieś dalsze istnienie i jak fala morska przepływa w dal, i w głąb, to chyba jestem jedynym przewodnikiem, w którym zachowała się część energii życiowej mojego przyjaciela
[Jarosław Iwaszkiewicz].
Gorzka struna światła przecina głos.
To jeden z pomniejszych paradoksów codzienności – tak wiele osób ciszy pragnie, a w obliczu prawdziwej zapewne nie chciałoby stanąć.
Może już nie potrafimy? Jak uważasz?