Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy. Chcemy znaleźć własny, wyidealizowany obraz; to mają być globy, cywilizacje doskonalsze od naszej, w innych spodziewamy się znowu znaleźć wizerunek naszej prymitywnej przeszłości. Tymczasem po drugiej stronie jest coś, czego nie przyjmujemy, przed czym się bronimy, a przecież nie przywieźliśmy z Ziemi samego tylko destylatu cnót, bohaterskiego posągu Człowieka! Przylecieliśmy tu tacy, jacy jesteśmy naprawdę, a kiedy druga strona ukazuje nam tę prawdę — tę jej część, którą przemilczamy — nie możemy się z tym zgodzić!
[Solaris, Stanisław Lem].
Ma mniam macać czcionkę uszami, o ile nagranie jest dobrej jakości, najlepiej adaptacja pęczniejąca w dźwięki, arty- k(alk)ulacje, efekty (nie) specjalnie, a proza i cz-nie swojskie. Słowem, adaptacje. Kreacje krążące po orbicie Dlatego zdecydowałam się na zapoznanie się w tej formie, z dziełem, t y m dziełem Pana StaniSława.
Jest gęsto, choć tak się nie zapowiada. Wtem tako rzecze Lem. Ale za nim zanim to powiem, a raczej, zważywszy -to w jednej, to w drugiej dłoni- na oko-liczności o adaptacji. Przede wszystkim ujęło mnie to, co w tle się żarzy i turkocze może turulla? Efekty niespecjalne i muzyka tak adekwatna i urocza, że nieomal niezauważalna, a wypełniająca kontury opowieści koloraturą koloru.
To co urzeka mnie w pisarstwie pana Stanisława- na tyle na ile udało mi się je poznać, to piękna polszczyzna, w jakiś sposób nie humanistyczny, geometryczna (np określenie soczekwkowate szkła) po drugie pożenienie detalu z filozoficznym oddechem, a może nalotem? Po trzecie to fakt, że człowiek naszkicowany u niego jest obywatelem świata, pokazano to w sposób subtelny, acz widoczny, ale nie w sposób nachalny, albo chociaż narzucający się choćby cieniem. To nie wertowanie pożółkłych czasem traktatów. Dystans i dysonans. I pewna ,przyjemna nie mydlić z przyziemną (co najwyżej (sic!) grawitacją), chropowatość.
Będę powtarzała do znudzenia i znużenia, że pisząc o książkach, nie opisuję fabuły bo to budzi śpiące skojarzenia, które jednak są, tyle, że teraz nie za bardzo przytomne z b(r)ykowatością streszczeń.
Książki, które można od_czytywać wielokrotnie odsłaniając nowe znaczenia bez zmęczenia, to istota czytania beletrystyki. I tego także oczekuje od muzyki,niezależnie od gatunku.
Granice między myślą a rzeczywistością tą co płynie, a tą co w sposób konsekwentny zdarzyć by się mogła i nieuchronnie się zderza. Pytanie o człowieczeństwo nie tylko w kontakcie z inną cywilizacją. I co właściwie to znaczy, inna, inna cywilizacja? Co określa nasz gatunek? I co się kryje pod zaimkami dzierżawczymi? Albo o komunikację między grupami większościowymi, a mniejszościowymi, o istotę okrycia i odkrycia. Albo li tylko o życie w przeszłości, albo lepiej (gorzej) przeszłością, szło ością…
Filozofia (mrugnięcie do Platona czy Bertranda Russella) etyka prowadzenia badań, ale romans? Rzecz o miłości?
Akcja jak w filmach lat 50 czy 60 ubiegłego wieku toczy się wolno bez (o zgrozo) efektów specjalnych, a to przecież gatunek s-f. I to tez i też też zaleta.
————
Narrator, Kris Kelvin – Robert Więckiewicz
Harey – Magdalena Cielecka
Snaut – Adam Woronowicz
Sartorius – Jerzy Święch
Gibarian – Leszek Filipowicz
Berton – Przemysław Wyszyński
w pozostałych rolach:
Mateusz Drozda, Paulina Drzastwa, Grzegorz Gutkowski, Ewa Konstanciak, Waldemar Raźniak, Zosia Sajewicz, Robert Samot
reżyseria: Waldemar Raźniak
muzyka: Karol Nepelski
skrzypce: Barbara Mglej
puzon basowy: Jan Szymański
flet basowy i kontrabasowy: Renata Guzik
wiolonczela: Jarosław Płonka
miks i opracowanie muzyczne: Kamil Sajewicz
realizacja atmosfer i efektów dźwiękowych: Tomasz Bogacki i Jacek Szczepanek
realizacja nagrań i montaż dialogów: Grzegorz Gutkowski
piętrealizacja: Stereotyp Studio
produkcja: Audioteka (opis osób uczestniczących zaczerpnięte ze strony dystrybutora).
Książki „Solaris” za bardzo nie lubię. Nie i już. Ale adaptacja Audioteki jest jak zwykle nieziemska (nomen – omen).
Znam właśnie ową adaptację, która mnie urzekła. (Okazję słuchania owych produkcji mam nader rzadko- albo jeszcze rzadziej). Nie wiem zatem, czy to jest standard.
Masz prawo nie lubić, wszystkich dzieł S.L. I to bez żadnego tłumaczenia. Osobiście bardzo mało znam twórczość S. L.Niestety. Pozdrawiam, a co jeszcze polecasz z Audioteki? (Albo z Lema, Pamiętam naszą dyskusję od czego zacząć czytanie Lema, tylko, że już zaczęłam). A PLO nie jestem w stanie przełknąć utknęłam w II tomie… A w Solaris podoba mi się szukanie i znajdowanie odniesień, palimpsestów.
Audioteka + S.L. – tu najbardziej polecam „Niezwyciężonego”. Doskonale zrobiona dźwiękowo, a i sama historia o wiele ciekawsza niż w „Solaris”. Aż dziw, że jeszcze nie zrobili z tego jakiegoś filmowego blockbustera.
Zastanawiałam się nad Niezwyciężonym, ale cholernie drogi, poczekam na promocję i przypływ wolnej gotówki. Niemniej, będę mieć w pamięci, że jednak warto. Pamiętam, czas realizacji i głos Krystyny Czubówny…
Ależ mnie kusicie tą Audioteką. Lema znam i lubię bardzo, bardzo, ale w wersji dźwiękowej jeszcze z jego prozą nie obcowałem.
Od razu kusimy… Dyskutujemy o możliwościach. 🙂 Czy Ty masz tak samo (Xpil, Qbuspozera) wolisz słuchać beletrystyki, niż czytać? W odróżnieniu do innych lektur? Audioteka jest droga, lepiej poczekać na promocję. I potem rozważyć kupno, zwłaszcza, że tam jest wiele książek pana Stanisława. Pozdrawiam