Kaja Nordengen, Guro Nordengen tłumaczenie: Milena Skoczko,Marginesy,2018 r, źródło zdjęcia].
I to śpiewająco, a raczej fałszująco.Ach, te wrzaski mody.
I lektura książki autorstwa Kaii Guro Nordengenów pt.Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd, jest tego przykładem. Niestety. Najlepsza jest okładka, a że raczej przywykłam przyglądać się temu, co pomiędzy, to cóż, zawiodłam się, a i, że śpiewać i czytać każdy/a może to czy tu, czy tam, czytam sobie, ku nauce i ozdobie. Nie chodzi o to, że w publikacji są poruszone podstawy podstaw, a o to, że skaczemy z tematu na temat, i nie kończymy go, bo o to wiadomo, trudno, ale nawet si nie przyglądamy, wątki postrzępione i pourywane, niedokończone, bez pomysłu, bez rozbiegu, bez rozgrzewki, bez [roz]błysku. Szkoda. Zaskakują mnie wysokie oceny na portalach czytelniczych, i ot(o) ja także dałam się nabić w butelkę, w czcionkę hunbugu. Acz, jeszcze dam się skusić na te, które publikowane są pod szyldem wydawnictwa Marginesy.
Niestety, lektura nie jest deserem dla intelektu, próżno szukać wisienki, albo nawet truskawki na torcie, to zaledwie zupka instant. Może moje zawiedzione nadzieje bolą tym bardziej, dlatego, że oczekiwałam tej lektury, wypatrywałam czcionki, a co. A tu klops, nasz norweski. Chciałabym znaleźć plusy, tego czasu, który spędziłam nad tą właśnie lekturą, ale nie potrafię sobie przypomnieć ani tychże, ani treści. Smutne. Mam pytanie do Was, Drodzy Czytelnicy i Czytelnicy blogu i lektur popularnonaukowych, tych i owych, czy także macie poczucie, że poziom tych pikuje (zastanawiam się, czy można pikować w górę)? Że od osoby czytającej nie wypada wymagać wysiłku? Wszystko ma być proste, śmieszne i przyjemne, przyziemne? Czy to ja jestem w wielbłądzie, w błędzie znaczy się? A może macie jeszcze inne [u]wagi? A może to my postępujemy zbyt wygodnie? Zapraszam do dyskusji.
Populacja Ziemi wybuchła wykładniczo, a więc ilość chłamu też. Coraz trudniej oddzielić ziarno od plewy, obawiam się. Ale może to tylko kryzys wieku średniego każe mi tak myśleć 🙂 W każdym razie ja ostatnio coraz ostrożniej rzucam się na książkowe nowości, a zasadę 50 stron staram się traktować na serio.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A zdarzało Ci się złamać tę zasadę i n i e żałować?
Oj, też mam kryzys wieku średniego :-).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdarzało się. Ale bardzo, bardzo rzadko. W drugą stronę zresztą też: pozornie świetna książka okazała się na finiszu słabiutka. W większości przypadków jednak zasada 50 stron po prostu działa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No tak, ale jednak jak nie przeczytasz całości, to nie wiesz, czy można się przekonać. Muszę pożyczyć, Twoją technikę, a może zmienić dział literatury, nie wiem…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dowcip (ale jakoś mało śmieszny) polega na tym, że stosując metodę filtrowania książek (jakąkolwiek, nie musi być moja) zawsze w wyniku dostaniesz x% błędów (w jedną albo w drugą, a więc albo odrzucisz książkę dobrą, albo zmarnujesz czas na czytaniu gniota). Ponieważ z upływem czasu pozostaje nam coraz mniej i mniej książek do przeczytania (biologii nie oszukasz), należy wybrać metodę dającą jak najmniejsze x przy względnie niewielkim wysiłku.
Można szukać opinii wśród znajomych, w blogosferze… Można próbkować pierwszych x stron, rozdziałów czy akapitów. Można polegać na intuicji, nazwisku autora, gatunku, popularności… Można łączyć różne metody. I tak dalej.
Poszukiwanie dobrych książek można wreszcie potraktować jako przyjemność / rozrywkę samą w sobie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Święta racja, wiesz, ja zostałam wychowana w duchu stolarskim, więc czytania od deski- do deski, bo na końcu może być (nie, nie światło, które nosisz w sobie) ale jedno zdanie, które rzekomo ma uratować jeśli nie Wszechświat, to książkę, ale coraz to bliżej jest mi jednak do Twojej metody.
PolubieniePolubione przez 1 osoba