![[Gra o Tron. George R. R.Martin. źródło].](https://5000lib.files.wordpress.com/2017/02/352x500.jpg?w=700)
Umysł zaś potrzebuje książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia, jeśli ma oczywiście zachować ostrość.
[Gra o tron, George R.R. Martin, jedna z mądrości Tyriona Lannistera].
Nie będę budować napięcia. I udawać, że mam rozterki. Nie mam. A w kieszeniach i kiszkach tylko przeciąg. Do tego ujawnię swoje zdanie na temat rzeczonej lektury już teraz. Jakież to niepoprawne… No cóż. Szczerze nie rozumiem zachwytów wyśpiewywanych nad Grą o Tron. Tak, tak, to nie, nieporozumienie. Czy pójście po rozum do głowy, i zagniecie w akcji. (Nie, nie powiedziałam, ani nie napisałam, że po swój). I tak, pewnie jestem w mniejszości, jakoś nie przejmuję się tym. Często proza Martina jest porównywana z sagą o młodym czarodzieju, Chłopcu, Który Przeżył. W pierwszej trylogii wszyscy (koniec końców) żegnają się z życiem, w drugiej serii – część, pokaźna, ale dobro, prawość, przyjaźń i miłość zwyciężają.
Miałam możliwość wysłuchania produkcji Audioteki. pl i jestem przekonana, że tę pozycję się właśnie w taki sposób powinno poznawać. Jeśli już. Bo wcale nie jestem tego pewna, że to czas dobrze zainwestowany. A książka zasługuję na swoją legendę (marketingową), którą została otoczona.
Na uwagę zasługuje sposób realizacji, oprawa muzyczna, reżyseria, dobór postaci i głosów. Gdyby nie to, oraz forma jaką dyktuje takie potraktowanie treści, pewnie nie wytrwałabym i (co nie często mi się zdarza) nie dobrnęła do końca pierwszego tomu. To nie jest tak, że nie widzę plusów, może i mam różne wady, w tym wzroku (jasnowidztwo), 😀 ale nie żeby aż tak. Na plus zapisuję także zastosowany model narracji, rozdział z perspektywy jednego bohatera. Nie jest też tak, że tych jest natłok i łatwo się pogubić, albo trudno odnaleźć. A i takie głosy słychać, to tu, to tam, argument jest zadziwiająco często podnoszony (i nie opuszczany). Czarów tu jak na lekarstwo (trudno dostępne, i sprowadzane z zagranicy. Z granicy niemożliwości), ale za to dużo seksizmu i przemocy więcej niż pod dostatkiem, to mnie zniesmacza. I odrzuca i budzi wewnętrzny ból i bunt, a i inspiracji historią Anglii mało. Tak mało.
Tak, to ostatnie było przyczynkiem sięgnięcia przeze mnie, po tą pozycję. Miejsce akcji i reakcji to przecież nic innego jak Anglia właśnie, z tym, że cuchnąca średniowiecznym powietrzem (bo przecież w średniowieczu bardziej cuchnęło niż pachniało). Nie, że średnio wieje, wiatr historii oczywiście. Oczy wiście i patrzcie. Chociaż wiatr w oczy. Rozpatrzcie koalicję siedmiu, nie nie siedmiu wspaniałych, ale siedmiu królestw i ich boje o wpływy i, tak, tak, i o tron. A Wał Hadriana? I mur. Co się poci, i co stanowi granice między znanym, cywilizowanym- i tym, co stanowi ciemność. I mur i Pomór. A czarna straż i życie w regule zakonnej, wyrzeczenie się rodziny i majątku.
A jeśli już jesteśmy przy geografii mylenia, myślenia znaczy się, to warto odświeżyć sobie wiedzę o Persji, czy starożytnej Sparty i wychowywanie chłopców na wojowników.A odniesienie do mitów (greckich) jeśli mowa o Dzieciach Lasu. A rody? To już piętnastowieczna historia i Wojna Dwóch Róż. A Ned Stark? No dobrze, to dwie postaci. Odniesienie do Walezego, ściśle rzecz ujmując, sposobu jego śmierci, albo chociażby Joffrey Baratheon i jego pierwowzór. A zderzenia zdarzeń? Cóż, historia zna takie przepadki, i takie, gdy twórca czy twórczyni czerpie całymi garściami z różnych dziedzin nauki, i umiejętnie zszywa historie w jedną potoczystą narrację, za to też lubię fantastykę, i inną fantastyczną styczną, ale tu już wybiegamy za bardzo w przeszłość. Lektura książki może być zaproszeniem do tropienia historii świata. Historii, która lubi się powtarzać w niekoniecznie nowych deko_racjach. (Kto wie, może cierpi na echolalie?).
Czy warto czytać? (Kiedyś już o tym pisałam). Tak, w zupełności, a raczej, w szczególności, tyle, że nie wiem, czy Grę o Tron, chyba, że właśnie w takim kluczu. Co do serialu, to stety się nie wypowiem, gdyż nie miałam przyjemności zobaczyć. Pierwsze co usłyszałam, i co zatrzymało mi się w uszach była przeróbka tego motywu. I tak, najpierw tę wersję, dopiero nie tak dawno było mi dane usłyszeć oryginał. Tak, to polski zespół, a jego repertuar to szanty. A nazwa ładnie wpisuję się w opowieść o sadze, a przecież istnieje daleko wcześniej, niż historia opowiedziana przez George’a R. R. Martina.
[North Cape, Gra o Tron, cover, źródło].
A Tobie jak się (nie)podobała książka? A raczej jej treść. Dlaczego warto, a dlaczego niekoniecznie sięgnąć po tę cegiełkę? I po jej następne części. Wykluczam inne zastosowania jak np podparcie chyboczącego się stolika, albo podparcie okna ( tego na świt i świat ). Czym cechuję się według Ciebie dobra fantastyka? A może warto zobaczyć serial? A może jednak warto… ? A może jest i tak, że miałam za duże oczekiwania… Nie wiem.
Od_noś[ni(c)k] do tekstu: http://wp.me/p59KuC-1bN
Nie wiem, jak ksiażka, bo nie czytałam (acz nie wykluczam sięgnąć w przyszłości, choćby z ciekawości i dla porównania), ale próbowałam oglądać serial… Zadanie miałam ułatwione, bo podczas oglądania dziergam, więc nie mam poczucia, że marnuję czas. I nie podobał mi się. I naprawdę nie rozumiem tych zachwytów. Serial jest obrzydliwy i wulgarny. I tyle mam na ten temat do powiedzenia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hej!
Pmydliły mi się książki, myślałam, że piszesz, o T.P (stąd pierwszy komentarz) . Co do Gry, też gdyby nie słuchowisko, i niemożność czytania analogowego przez jakiś czas, pewnie nie wytrwałabym. Albo: nie uznałabym, że warto. Pewnie jedno i drugie.
Nie, nie polecam książki, no chyba, że tak jak pisałam, by szukać odniesień historycznych.
Polecam za to: http://wp.me/p59KuC-1cb . Uściski.
PolubieniePolubienie
Mnie się książka podobała. A czytałam bez marketingowej otoczki i bez serialowej histerii, bo poznałam lata temu, na kolejne tomy czatowałam na Allegro. Oczywiście, że ksiażka jest inspirowana historią – a dlaczegóżby nie? I ja miałam zarzuty do autora o natłok bohaterów. Nie, żebym w nich nie mogła się połapać (zwłaszcza już nie o pierwszy tom chodziło, lecz o dalsze) i to nie przez to, że byli zbyt liczni (nigdy jeszcze o to bym się nie dąsała), tylko o to, że autor wydawał się w pewnym momencie zapominać o głównych bohaterach i mnożył, rozwidlał i powielał wątki w nieskończoność… Ale w ten sposób rósł świat, który przedstawiał…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cześć Olu, fajnie, że napisałaś, i że masz inne doświadczenia od moich, i to jest świetne, że możemy się różnić w opiniach. Opowiedziałam o swoich. Czy to dobrze, czy źle, że autor zdecydował się czerpać z historii? Nie napisałam, że źle, stwierdziłam tylko taki fakt, co więcej myślę, że to można by wykorzystać jako narzędzie w uczeniu tejże.Czyli uważasz, że warto sięgnąć po dalsze części?
PolubieniePolubienie
Pierwszych kilka tomów podobało mi się bardzo. Do „Uczty dla wron” mniej więcej było na takim samym poziomie, albo lepszym, bo więcej się dzieje w kolejnych tomach. Nie przebrnęłam przez „Taniec ze smokami” – dlatego, że córce się średnio podobało, ja nie miałam czasu – a w międzyczasie pojawił się film i w zasadzie kontynuuję z serialem. Po sezonie, który mnie nieco rozczarował (i który mniej więcej pokrywa się z Tańcem ze smokami) – pojawił się nowy, który mnie powalił na kolana, więc nawet jeśli gdzieś w środku autor się rozwodnił, to jestem pewna, że zakończy z przytupem.
Pewnie, że dobrze, że mamy różne odczucia. Wcale nie miałam zamiaru atakować:) Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba