![[Wake, Blue Note,2005 Okładka albumu, źródło zdjęcia]](https://5000lib.files.wordpress.com/2017/02/toykeat-wake-cover.jpg?w=700)
Ostatnimi czasy niegramatycznymi dostatnio, składa się tak, że nie mam za dużo ani możliwości, ani ochoty zanurzać się w muzyczne pejzaże, ale czasami zajrzę w te, dźwiękowe, te i owe horyzonty zdarzeń i zderzeń. Zamiast podążać wytartym szlakiem nowości i innych ości ja zapraszam moich Gości, czyli Was, do poszperania trochę głębiej. Osoba, która czyta blog nie od dziś, a powiedzmy, od soboty, szóstego czerwca 2015 roku, zna już Iiro Rantalę, albo jakoś tak trafiła przepadkiem na wpis z tamtego dnia. Lubię powroty, czasami. (Nie chodzi o powtórzenia gramatyczne). Niespieszne. Radosne. Gdy nie ma się bałaganu w oczach i wiatru w kieszeniach. Jazz kojarzony z geografią Północy bywa kojarzony z wyważeniem dźwięku, i przyjemnym chłodem. Nic bardziej mylnego jeśli chodzi o odniesienie do Wake.
A ponieważ już trochę przymroziło, i czas chłodu nam nastał, choć dzień się wzdłuża i wynurza, ja zapraszam do zapoznania się z dwunastoletnim pięknie i piekielnie radosnym, prostym, albumem z tamtej strony wdzięku. Jeśli chciałabym zachęcić do zaprzyjaźnienia się z jazzem lekkim, łatwym, przyjemnym, przyjaznym i treściwym, to z chęcią poleciłabym album z 2005 roku. Zwłaszcza, że mamy tu zarówno odniesienie do klasyki [np Ellington] jak i kompozycje autorskie Finlandczyka. Album stanowi spójną całość. Dlatego niejako zaprzeczeniem było by umieszczanie jednego nagrania. Poniżej utwór trzeci, zagrany na żywo (jak kość trochę słaba :)):
[źródło nagrania].
Doskonały klimat rozgrzewający dzisiejszy mrozik z nadzieją na ciepełko wkrótce…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też tak sądzę. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba