…A jakie Ty masz swoje codzienne rytuały, które pozwalają docenić wartość życia, który toczy się właśnie w t y m momencie? Na jaką górę „musiałaś”/ „musiałeś” wejść by docenić dzienność i nocność, co_dzienność i kiedy_dzienność?
*** *** ***
[Z półki zerka na mnie I.(i reszta alfabetu w nieobligującym do niczego porządku, ale nie chaosie-osie współ[wy]miernych i współrzędnych zostawiam w [s]pokoju nie świętym, nie świetnym tym) z pytaniem, czy przeczytam, albo z pewnością ości gości (dzieląc na czworo wątp!_li_[w]_ości) na wieczne zapomnienie, nie mylić z zapewnieniem- z pewnością czynną mojej strony biernej … Czy tu, czy tam, czytam. Czy w ogóle, czy jednak w szczególe. W tym ostatnim to tłoczno, diabeł tam śpi (ale nie z byle kim)…
Chociaż natura obcowania z tekstem,pre_tekstem, wróć (albo nie- ale jak kochasz to wrócisz, przynajmniej tak mówiono, ale wiadomo, że przysłowia, więc i powiedzenia, i inne nawiedzenia nie są mądrością rodów i narodów, uff), pratekstem (nie obcym i nie zawsze przyziemnym, przyjemnym wróć) zmienia mi się ostatnimi czasy (czas biograficzny nie zanadto ortograficzny). Jeszcze (z) raz, zraz. Zaraz?Na pewno? Teraz-zaraz, czy: zaraz potem? A nie, o krwi, (a przynajmniej o) pocie, i łzach było, ach, i o tym, że można się odwodnić. Nić naprawdę nić nie pomnożę, włosa na czworo nie będę dzielić…Nie jestem Ariadną. Sztuka raz!
Smacznego! I łyk smaku. Smakołyk.Pyk. I jeszcze jeden. Podróż do: Do [i] (d)-na byle nie haustem. (Ś)pij!]
Wiesz kogo mi przypomina Twój pisarski styl? Czesława Białczyńskiego, który zajmuje się mitologią słowiańską i doszukuje w języku polskim korzeni imion różnych bóstw. Fajnie się czyta jego komentarze, bo słowa zyskują zupełnie nowy wymiar. Tak jak Twoje 🙂
W moim porannym ciągu czynności zaczynam walczyć z odruchem włączania komputera. Żeby dzień zacząć offline, z kubkiem herbaty, notatnikiem i wspomnieniami snów.
Nie znam prozy, wspomnianego Czesława Białczyńskiego, ale dziękuję. I jak Ci idzie pokonywanie odruchów i przyzwyczajeń?