[277]. Uszy[ć].Użyć, tfu, zużyć, żyć by zanurzyć, albo odwrotnie.[Inaczej: Głębia, czyli wrzenie wrażeń].

Nie brakuje Ci jazzu na tym blogu? [Przykładowe wpisy:tutajajajajaj].

Przecier, przecież, w wytartych, starych, ale nie zapomnianych czasach gościł tu, to tu, to tam. Nie, nie napiszę, że się pano, no no no szył. Chociaż artykuły szyte były na miarę (ale nie zdartą). Niech będzie, że się domowił, bo przecież nie za- ani przed- nie chował się między wersjami, wersami, wersalikami, i innymi tapczanami i vice vers[j]a bywał często. Przysiadał do stołu. Może pora powrócić do tradycji pisania, o muzyce? Nie tylko o wydawnictwach, albumach, formacjach? Może. Mnożę pytania. Dorsz. Dość. Ość, by nie stanęła w gardle, bo można śpiewać cienko, cieniusieńko, i będzie to ten, z tych łabędzich…

Powiedziałam, ba napisałam, że jeszcze wyrzeźbię artykuł o ciszy. Tak niewątpliwie, z tym, że musi ona się zestarzeć, znaczy,  stężeć. Bo, ponieważ, gdyż obecnie porządkuje cha cha os. Czyli wtóruję frenetycznemu wybuchowi śmiechu tychże owadoos, a wiadomo, że w tych i tamtych warunkach… Przy szeleszczeniu, zmiętoszeniu materiału, znaczy, zmęczeniu, pisanie (a broń Losie) i publikacja dają efekty mikre, albo: o zgrozo, nie pożądane. Boczne. U-uuf. Para buch. Z uch dwóch.

Miej. Mniej więcej słucham muzyki, ale słyszenie nie uległo zimnie, zmianie, znaczy. Od temperatur i innych temper abstrahując… Można by na odświeżenie napisać o płycie, i to w dodatku nie o chodnikowej, bo jak wiemy, o bieganiu już było. [A ściślej rzecz przypominając mijając tutaj – na ten przykład, a na inny przekład: tu albo wywortnie, tfu, od_wrrr_ot!Nie?].

Dzisiaj będzie przekornie nieco. Małe co nieco. Więcej. Będzie, a w zasadzie, i to nie jednej, już jest, o dwupłytowym albumie, który liczy sobie już siedem lat, jednego z najlepszych pianistów. Koncert zarejestrowany w  Wiedniu, słowem, a może nawet trzema, Volodos in Vienna! Mogłabym napisać wiele, o technikaliach, technice o kolorystyce, pasji, o tym jak prędko wspiął się na szczyt, szczytów, i nadal tam pozostaje (sic!). Mogłabym, ale chociaż raz warto po prostu, po prostej zanurzyć, albo zmrużyć uszy. Tylko, albo aż. Zasłuchać się. Wieczorem zwłaszcza, może być ten, lub owy,  na przekład i na przykład wrześniowy. Taj więc nie będzie o wspomnianych aspektach, tylko nadmienię chybcikiem truchcikiem o skupieniu, które się odczuwa organoleptycznie od pierwszych takt_ów. Uff. A to (jak i wspomniane wyżej elementy) w natężeniu wszelakim pozwala na zanurzenie się, zapomnienie, i zadłużenie w muzyce. Jeśli Ktoś lub Ktosia słucha i szuka prezentów (niekoniecznie, ale może być i również) około gwizdowych, gwiazdkowych, albo innych owych, ten album nadaje się doskonale. Do tego filiżanka lub kubek z dobrą kawą. I gotowe! Wyważenia wrażeń jak nowe.

Zapraszam do dyskusji :):

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s