Zanim poznam historię, która wychodzi poza obraz, która sączy się między kształtem, cieniem, barwą a okiem osoby patrzącej, spojrzeniem i postrzeganiem. Zanim obejmę pojęciem sposób nakładania farby, zanim podążę za symbolami, zanim kierunki i idee zdążą odpowiedzieć i opowiedzieć mi historię. Jest ta chwila. Chwila przed. Moment, a może mgnienie? Może nieco dłużej, pewniej. Pytam dokąd idzie ten pan, komu zazwyczaj świecą owe latarnie? Czy są one bardziej paryskie, czy gałczyńskie? Czy owe postaci to ojcowie, kochankowie, a może księgarz, i socjolog? I dlaczego za pierwszym snuje się historia samotności, i czy to jego samotność? A panny, w przyzwoicie skrojonych sukienkach? A może jest odwrotnie, albo całkiem nie tak. Niewiem. I nawet nie dumam. Ta historia jeszcze ma szansę należeć do każdego, a nie do kogoś bardziej, więcej, właściwiej. Tylko patrzę. Tylko Widzę.
![Place de la Concorde, Edgar Degas, Ermitaż,[ źródło zdjęcia].](https://5000lib.files.wordpress.com/2015/06/edgar_degas_place_de_la_concorde.jpg?w=700)
( W ) imię ojca. Nieco zamyślonego, a na pewno pachnącego Paryżem. Czy jest to wicehrabia Ludovic Lepic? Podczas niedzielnego spaceru, który to zwykł odbywać w towarzystwie swoich córek? Tak to on, niewątpliwie. Pachną ogrody Tuileries. Fotografia rodzajowa. Codzienność (wy)ciągnięta za rękaw. Realizm magiczny. Jaki jest. Mój ojciec? A gdzie kończy się jego obecność, a zaczyna tańczyć wyobraźnia ze wspomieniami? Wiersz Herberta bardziej kojarzy mi się z Gałczyńskim, zważywszy na Konstantego Indelfonsa pragnienia i tęsknoty…
[Mój ojciec, Zbigniew Herbert, czyta Marek Konrad, Fundacja im Zbigniewa Herberta].
Obrazy mają to w sobie, że każdy kto na nie spojrzy dostrzeże coś innego, wyjątkowego 🙂
Doładnie. Miło Cię czytać. 🙂