[95+4].(Saturday Pianist Jazz)./ Michel Petrucciani/Trio In Tokyo

Trio in Tokio, źródło zdjęcia.
Anthony Jackson, Michael Petrucciani, Stve Gladd, Trio in Tokio , Blue Note, 1999 rok źródło zdjęcia

Dla ludzi, którzy uczą się grać na pianinie (bądź fortepianie) od dzieciństwa ważnym momentem jest ten, kiedy to mogą palcami jednej ręki objąć oktawę. To otwiera przed nimi inne możliwości, daje asumpt do biegłości technicznej. Nie bez kozery mówi się o palcach pianist(k)i.

Nie dlatego, polecam Trio in Tokio, że grał na nim facet, który był dzielnym niepełnosprawnym, cierpiącym na wrodzoną łamliwość kości, która skutkowała niskim wzrostem (nieco ponad metr) i deformacją ciała. Nie tylko miał małe ręce, ale również nie dosięgał do pedałów fortepianu, albo czynił to z wielkim trudem. Jednakże fortepian to przecież instrument, który można skonstruować pod swoje potrzeby. Co bardzo często się zdarza, nie tyle ze względów fizycznych, ale brzmieniowych. Wiadomo, że liczy się naciąg strun. Eksperymentując z dźwiękiem i z wdziękiem można spostrzec, że są różne fortepiany, do salonów XIX wiecznych, do sal koncertowych, pokaż mi swój fortepian, a powiem ci, kim jesteś. Tak było od zarania dziejów, określały one status socjoekonomiczny osób: nabywców i nabywczyń. Z potrzeby posiadania tego instrumentu przy mniejszych budżetach (i mieszkaniach) zrodził się kuzyn pianino. Nadeszła sobota i nasz cykl. Drugi wpis cyklu

Pianiści (Pianistki) jazzowi w sobotę.

Nie, nie był dzielnym, ani niedzielnym niepełnosprawnym, był osobą z niepełnosprawnością, która towarzyszyła mu do końca, krótkiego życia. I znacznie czas spędzony tutaj na ziemi skróciła. Muzyk żył intensywnie i finansowo i towarzysko mógł sobie na to pozwolić. Trio in Tokio zachwyca, to płyta do której się wraca po wielokroć. Od pierwszego przesłuchania trzyma i nie puszcza. Zwraca uwagę  znakomita sekcja rytmiczna, Michael zawsze grywał z najlepszymi, a co napisać o Anthony Jacksonie, wystarczy posłuchać, nie trzeba pisać nic. Współpracował z największymi (dość wspomnieć, że to za jego sprawą na scenę jazzową wrócił po prawie dekadzie nieobecności  Charlesa Lloyd. Tak tak to z kolei on odkrył dla muzyki  Keith Jarretta).

Ogromną wagę przywiązywał do występów solowych, tutaj mamy okazje usłyszeć go w słynnym Blue Note z innymi, świetnymi muzykami. Nie będę przekonywać, że Michael świetnym pianistą jest i basta. Trio in Tokio to po postu świetna płyta. Swojego czasu zaproszenie do Blue Note uważano za nobilitację, teraz to nieco spowszedniało, nagrywać można niemalże wszędzie. Michael Petruciani zmarł w 1999 roku to jedna z ostatnich jego płyt zostanie z nami na zawsze. Na szczęście.

Michel Petrucciani  September Second  Trio in Tokyo.

Zapraszam również na jazzyoutoo.wordpress.com gdzie pojawi się bliźniaczy wpis.

5 Comments

    1. Dla mnie fortepian i jego dźwięk jest najpiękniejszym instrumentem, zdaję sobie sprawę, że to subiektywny wybór, ale cóż. 🙂 Zapraszam zatem do buszowania, znajdziesz tu „trochę” 😉 muzyki.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do 5000lib Anuluj pisanie odpowiedzi