Noc zapadła. Rozmyła krawędzie. Otworzyła przestrzenie. Czas dojrzał. Porozrzucał odpowiedzi do nieznanych pytań. Zdążył się zgarbić i zestarzeć. Zyskał moc jaka płynie z zakorzeniania się, z wskrzeszania umarłych opowieści. Z pchania zdarzeń ku Temu, co Nieuniknione, albo Złudne. Tylko ludzie giną opowieściom nigdy opowieści ludziom. Ci, zastygają w bezruchu. Karleją, gdy spopieleje ich wewnętrzny Głos.
***
Głos niektórych płyt nie przemija nigdy. Jak pisała Poetka (…) każdy początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń otwarta w połowie.*
Epicka opowieść, która snuje się jak nić Ariadny. Pełna brzmienia, odniesień,didaskaliów stanowi połączenie mediewistycznych impresji Perrego z folkowymi akcentami Gerrard. To te one stanowią oś płyty. Zadziwiający jest efekt współpracy tych dwojga wizjonerów. Po pierwsze:materiał —który nagrali bez udziału innych muzyków bazując na swoich umiejętnościach, mocnych stronach, po wtóre: sposób jego nagrania—tworzyli inaczej niż dotychczas, samodzielnie dopiero gdy mieli gotowe wizje, spotkali się by je uwspólnić.
Wezwani jesteśmy by pochwycić nić, którą trzyma Tezeusz. Krok za krokiem najpierw wejść, a potem iść, iść w głąb labiryntu.
Jest to opowieść o nas samych. O wędrowaniu. O stawaniu się i o narracjach, w których jesteśmy zanurzeni/zanurzone żyjąc w kulturze. Album o przestrzeniach tekstu. Są tu zarówno odwołania do mitologii greckiej (by przywołać Ariadne, czy Emmeleia, odczytać analogię w The Spider’s Stratagem, a skończyć -oczywiście- na tytule albumu).
Kolejny element. Obecność ruchu. Nie tylko w tętnie, czyli rytmie, sposobie wykorzystania instrumentów (głosu ludzkiego i bębnów), ale również w odwołaniach , no do tańca aborygeńskiego, czy wspomnianego już greckiego.
Album jest Dwugłosem, świetnie to słychać nie tylko gdy odczytamy wspólne wykonanie Emmelei, ale również z poziomu tekstu, czy to refleksji Perrego, czy odniesienie się do Perrego i Gerarrd do irlandzkiej ballady (The Wind That Shakes the Barley).
W końcu, r u c h jest metaforyczny. Materiał zamieszczony na płycie, (mija dwadzieścia jeden lat od premiery) można odczytywać na nowo.(Co jak ustaliliśmy, [?]jest cecha charakterystyczną dla bardzo dobrej muzyki).
Wydawnictwo zaspokaja potrzebę intelektualnego przeżycia połączonego z estetką i pięknem, jakie tkwi w Muzyce. Jednocześnie ukazuje jak wpleść umiejętnie w wizje elektroniczne narzędzia, tak by działały jak przyprawa, wyostrzyły zmysły. Oczywiście o głosie, kompozytorki, autorki muzyki filmowej, śpiewaczki Lisy Gerrard napisano już wiele. Niezależnie od tego ile uczonych słów wylejemy, to i tak nie przestanie on nas zdumiewać swą mocą. Miejmy zatem odwagę wkroczyć do Labiryntu, inaczej Nic się nie zdarzy.
Lisa Gerrard & Brendan Perry, From Into The Labyrinth – 1993.
—-
Wisława Szymborska, Miłość od pierwszego wejrzenia,
Pięknie zabrzmiały Twoje słowa z muzyką lecącą w tle.
Dziękuję.Jest mi miło 🙂 Dobrego dnia życzę.
Ciekawy pomysł na bloga 🙂 wytrwałości życzę 🙂
Dziękuję! 🙂 I zapraszam do czytania/komentowania/bywania i innego”_ania” też